Witajcie!
Dzisiejszy post w całości dedykowany jest trzem osobniczą płci pięknej (tak z okazji
dnia kobiet), a mianowicie:
Zuuu,
Oliw i
Oli, które to każdego tygodnia spędzają ze mną (co niekiedy graniczy z cudem) ponad cztery godziny jakże absorbujących wykładów z
historii sztuki. Co można łatwo przez to rozumieć, towarzyszą mi przy wspólnych zachwytach, wykrzykach i okrzykach różnej treści i różnego zabarwienia, a także wspólnie nie dowierzają, szturchają i ziewają podczas mniej ciekawych momentów. No chyba, że w grę wchodzi twórczość np.
Camille Claudel czy
Augustina Rodin'a - wtedy o jakimkolwiek ziewaniu nie ma mowy. Podobnie było i dziś, chociaż nie przez cały czas. Inspiracją bowiem do napisania owej notki była wszystkim doskonale znana rzeźba, która to wywołała dziś tak wielkie poruszenie wśród żeńskiej części słuchaczek.
Przedstawiam Wam zatem wielkiego i pięknego
Dawida! Prosto spod dłuta idealnej i jakże utalentowanej ręki, należącej do nikogo innego jak
Michała Anioła Buonarroti'ego, czyli wielkiego renesansowego rzeźbiarza, który przez wielu miłośników sztuki uważany jest za najzdolniejszego w jej całokształcie.
O kim, a raczej o czym była mowa, nie pozostawiało wątpliwości już w kilka sekund po tym jak "tył" Dawida pojawił się na ścianie. Można było usłyszeć bowiem zduszony nieco dźwięk, jaki wydało bolące gardło Oliw. Coś na wzór: "ucghmm" czy może "łoooghmmm", ciężko jednoznacznie stwierdzić... w każdym bądź razie był to odgłos wyrażający pełną aprobatę i podziw dla ogólnej aparycji wyrzeźbionej postaci. Zaraz też Zuuu niezgrabnie wyrwało się, iż rzeźba ta ma niezwykle piękne i jędrne pośladki, którymi zaczęła zachwycać się cała reszta żeńskiej publiczności. Później nastąpił czas na kolejne gradobicie
achów,
uchów,
echów i pojękiwań, które jednak zgrabnie trzymane były na wodzy kontroli, w celu zachowania pozornej kultury bycia w społeczeństwie.
Nie ma się co jednak dziwić... sami przypatrzcie się bliżej detalom owej rzeźby, która uważana jest za rzeźbę wprost idealną!
Tematem jej jest
Dawid, czyli postać biblijna, człowiek, który pokonał goliata. Mistrz uchwycił moment, w którym Dawid gotuje się do walki. Rzeźba ma ponad 5 m wysokości i jest wykonana z marmuru. Tworzona była mniej więcej przez 3 lata (ok. 1501-1504 roku) na zamówienie do katedry florenckiej. Do 1873 roku stała przy wejściu do starego pałacu na placu
della signoria, symbolizują wolność zdobytą przez mieszkańców miasta i gotowość do jego obrony. Po owym roku została przeniesiona do galerii
dell'accademia. Kopię Dawida możemy podziwiać tam do dziś.
Niestety nie udało mi się znaleźć pożądanego ujęcia rzeźby, a mianowicie "od tyłu" (nawet wpisywanie tego w google nic nie dało...), jednakże mam nadzieję, że sam przód was wystarczająco zadowoli. Chociaż wiem Zuuu i rozumiem, jak bardzo jesteś rozczarowana faktem, iż jest TAM tak niewiele... Ale cóż, takie czasy! Takie czasy.
I na koniec, ostateczne, zbiorowe i jakże emocjonalne wyładowanie w moim zeszycie.
I przy tej sposobności myślę, że jeszcze warto zwrócić uwagę na kardynała Giovanni'ego Michiel'a, który w widoczny i bezdyskusyjny sposób, martwy ogląda TV.
Dobrej nocy! Niech 'idealny' Dawid będzie w Was ;*